EN

21.12.2012 Wersja do druku

Jacek Koman zawsze na antypodach

- Być może aktorzy, którzy znajdują uznanie Pudelka, nie muszą dorabiać. Ale znam wielu, którzy czepiają się różnych zajęć, żeby przeżyć. I boję się, że w końcu zachodni model ekonomiczny będzie obowiązywał również w Polsce, a wtedy lanie drinków przez aktora nie będzie żadnym obciachem - rozmowa z Jackiem Komanem w Gazecie Wyborczej.

Dorota Wodecka: Mam włączyć kamerę na Skypie? Jacek Koman: Możemy bez. Jestem już w piżamie i popijam nalewkę. Pyszna. Własnej roboty. Z pigwy. - Ciężki dzień? - Jak to z pięciolatkiem. Zaczęły się letnie wakacje, więc przedszkole odpada. Dziś zmontowaliśmy zestaw perkusyjny. Z garnków i żółtej plastikowej miski. Przywiozłem ją od mamy z Łodzi. - Wiózł pan do Australii starą plastikową miskę? - Dziś wanienek takich już nie ma. Plastik może nie razi intensywną żółcią, jak wtedy, gdy mama przywiozła ją z Czechosłowacji. Myłem się w niej jako dziecko w Bielsku-Białej. Tutaj też nam służy, moczyłem w niej pieluchy syna, no a dziś była perkusją. Przewiózł pan z Polski więcej takich rzeczy? - Tak. Przez kilka lat przywiozłem walizki rodzinnych fotografii, na których jest i wanienka. Zbieram bilety tramwajowe z ważnych dla mnie miast. Może za zbieractwem tych gadżetów jest gdzieś ukryty strach, żeby nie zapomnieć. To ważn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jacek Koman zawsze na antypodach

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 297 - dodatek - Duży Format

Autor:

Dorota Wodecka

Data:

21.12.2012

Wątki tematyczne