- Ja nie oświetlam, ja świecę, czyli u mnie nie ma problemu wędrówki do tego, co ma być oświetlone, to coś samo ma być światłem. Gubię źródło światła, dlatego u mnie obiekty są po prostu świecące, mają swoje nasycenie, głębię. Światło jest dla mnie jak pędzel na czarnym blejtramie, ale malowanym białą farbą - mówi LESZEK MĄDZIK, scenograf, reżyser, twórca Sceny Plastycznej KUL, przed premierą "Antygony" w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Piotr Wyszomirski: Przeczytałem dzisiaj w gazecie, że bogaci Rosjanie wykupywali pierwsze miejsca w szalupach wycieczkowca Costa Concordia. To jakby po raz kolejny przetrawiony konflikt tragiczny, ale na miarę dzisiejszych czasów. Czy konflikt tragiczny jeszcze dzisiaj występuje? Leszek Mądzik [na zdjęciu]: Ten przykład, który pan przywołał, jest dla mnie absurdalny, ale rzeczywistość dzisiejsza niesie ze sobą absurdalne możliwości. Rzeczywiście można kupić sobie życie, czasami mam wrażenie, że i zdrowie, bo to się z tym wiąże. Jeżeli jest się bogatym, jeżeli ma się taką szansę, można wszystko. W tym konflikcie zderzają się duchowość i emocje z materialnym czytaniem drugiego człowieka i zmierza to nieuchronnie ku niedobremu. Myślę, że nie znajdziemy dystansu, równowagi i prawdy do rzeczywistości, taka apokalipsa może zaowocować, bo rzeczywiście ten kupiony czas swojego życia nie przełoży się na lepsze, bardziej etyczne życie. Janu