Sprawa niedostateczniego przygotowania naszych teatrów do realizacji utworów tzw. wielkiego repertuaru, a ściślej biorąc, repertuaru poetyckiego, jest już od dłuższego czasu przedmiotem rozważań i gorących dyskusji. Wśród najrozmaitszych zarzutów wobec istniejącego stanu i dezyderatów na przyszłość da się wyłowić wiele cennych uwag, sformułowań uderzających trafnością i głębią spojrzenia, nieraz zaskakujących świeżością nowych skojarzeń; przeważnie jednak pochodzą one od krytyków i teoretyków literatury, rzadziej od samego teatru. Może nawet nie to jest ważne, że ludzie sceny za mało ujawniali dotąd swe stanowisko na forum publicznym, ale że - o ile można się zorientować - zbyt mało poświęcali temu czasu (a w każdym razie nie dość systematycznie) w pracy wewnętrznej, w trybie roboczych ćwiczeń i eksperymentów. Wydaje mi się, że ustosunkowanie się "naszej strony rampy" do zagadnienia poezji na scenie da się
Tytuł oryginalny
Ja nie jestem jak tylko poezją...
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 10