EN

6.06.2013 Wersja do druku

Ja naprawdę nie jestem świętym człowiekiem...

- Nie ma takiej roli, której nie zagrałem. Byłem Szwejkiem, Maliniakiem, ale również Ryszardem III - rozmowa z ROMANEM KŁOSOWSKIM.

Obchodzi 60. rocznicę pracy artystycznej. Dowody sympatii napływają do niego z każdej strony. Mówi, że to one trzymają go przy życiu. Oo samego końca chce robić to co kocha. Cały czas czeka na nowe propozycje. Powiedzieć o tym znakomitym artyście, że jest wybitnym aktorem, to zbyt banalne. Roman Kłosowski (84) to zjawisko po prostu niepowtarzalne. To przede wszystkim wdzięk, dobre serce, charakter i talent. Mężczyzna, który wciąż jest w wirze pracy i nie zamierza spoczywać na laurach... Zacznę od słów podziwu dla pana. Zawsze uśmiechnięty, pogodny i pełen życia. Z czego czerpie pan siły w tym wieku? - Wydaje mi się, że z mojej pracy. Robię to co kocham i daje mi to niespożytą energię. Nie lubię bezczynnie siedzieć w jednym miejscu i nic nie robić. To na pewno nie dla mnie. Nawet mimo moich 84 lat w dalszym ciągu nasłuchuję czy mój telefon nie zadzwoni z jakąś nową propozycją. W tym roku przypada 60. rocznica pańskiej pracy artystyczn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ja naprawdę nie jestem świętym człowiekiem...

Źródło:

Materiał nadesłany

Świat & Ludzie

Autor:

Alicja Dopierała

Data:

06.06.2013