EN

10.03.1968 Wersja do druku

Ja - Napoleon

Utwór Joanny Olczak zawiera właściwie wszyst­ko, co powinno się mieścić w dobrej komedii. Świet­ny pomysł, dobrze naryso­wane postacie, sporo hu­moru; akcja dzieje się dzi­siaj, odnajdujemy w niej wiele spraw znanych z własnego doświadczenia. Czy można więc powie­dzieć, że przybyła naszemu repertuarowi nowa, cieka­wa komedia? Niezupełnie. Autorce starczyło bowiem oddechu na dwa akty, trze­ci jest niezdarny i niepo­trzebny. Plączą się w nim nowe, nie rozegrane do końca wątki, humor ciąg­nięty jest za włosy. Jed­nym słowem "Ja - Napo­leon" ma wszystkie wady utworu debiutanckiego. Bohaterką komedii jest młoda kobieta, żona kore­spondenta którejś z zacho­dnich gazet. Korespondent zajmuje się sytuacją zwie­rząt w Polsce i od świtu do nocy zaharowany jest po uszy. Okazuje się, że czwo­ronogom znakomicie się w naszym kraju powodzi i światowa prasa po prostu wydziera mu wiadomości na ten temat. Tak więc bohaterka ma z jednej stro­ny m�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Zwierciadło nr 10

Autor:

EL.ŻM.

Data:

10.03.1968