- Nie zmienimy ani biustem, ani inną częścią ciała nurtu Wisły. Popkultura będzie się rozwijać, takie jest jej prawo - mówi Maciej Stuhr w rozmowie z Damianem Piwowarczykiem z Gazety Wyborczej. Aktor wydał właśnie zbiór felietonów "W krzywym zwierciadle", w którym znajduje się także krótka opowieść będąca parodią komedii romantycznej - "Utytłani miłością".
Damian Piwowarczyk: Z tym castingiem międzynarodowym na Skypie to Pan pisał na serio? Maciej Stuhr: Tak. Wygrał Pan? - Nie, tamtego akurat nie wygrałem. Nie drążę, ale mam wrażenie, że Pan bardzo poważnie podchodzi do internetu i do jego przeciętnego odbiorcy. - Sprawia mi niewątpliwą frajdę żonglowanie sposobami kontaktu z ludźmi. Właśnie te zmiany formy, bycie ich świadomym, są strasznie rajcujące. Są przecież różne pomysły - można mieć pomysł na napisanie scenariusza, powiedzenie czegoś ze sceny czy z estrady podczas gali Orłów. Jest jakaś myśl, która się nadaje na 3,5 tys. znaków, a jest też myśl, która się nadaje na dwa zdania żartu facebookowego. Odpowiednie przypasowanie sprawia mi ogromną frajdę. Ale to też trzeba trochę czuć. - No tak, ale to raczej kwestia szukania formy po prostu. Facebook ma cudowny mechanizm, który dla niektórych jest zmorą pod tytułem "Lubię to". Jak coś się trafnie uda dla faceboo