- Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku zawdzięczam wychowanie na artystę. Kiedy z wyrzutami sumienia, że robię teatr Bim-Bom zamiast studiować, poszedłem do swojego profesora, on powiedział: "Ja nie mam ambicji wychowania pana na malarza, ale na artystę" - opowiada satyryk i artysta estrady JACEK FEDOROWICZ.
Po dekadzie spędzonej na cotygodniowym wyłapywaniu potknięć i absurdów w polskiej telewizji, czyli recenzowaniu naszej rzeczywistości Jacek Fedorowicz żegna się z "Telewizyjną" - ale nie z "Gazetą". Co tydzień felietony najsłynniejszego (a na pewno najśmieszniejszego) spikera w historii będą pojawiały się na stronach kulturalnych "Wyborczej". Zresztą duch "Telewizyjnej" i tak będzie się unosił nad komentarzami Jacka Fedorowicza, bowiem satyryk pozostaje wierny swojemu ulubionemu medium, niestrudzenie śledząc wszystko, co się dzieje w polskiej telewizji. Wszystko wskazuje na to, że płomienne uczucie Jacka Fedorowicza do "Telewizyjnej" - i vice wersa - przetrwa mimo separacji. Jak felietonista z felietonistą z Jackiem Fedorowiczem [na zdjęciu] rozmawia Michał Ogórek: Michał Ogórek: Podobno w Ameryce jeśli człowiek pracuje trzy lata w jednym miejscu, to uważa się, że coś z nim jest nie tak. My piszemy razem w "Telewizyjnej" już 10 lat,