"A teraz Ja" w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Stajnia Pegaza w Sopocie. Pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.
Witold Gombrowicz okazał się ostatnio wybrańcem Teatru Stajnia Pegaza. Nie powinien narzekać, bo na liście wcześniej dopieszczanych przez teatr Ewy Ignaczak był np. Herman Hesse. A nawet nie może narzekać, bo nie żyje. Poważnie i hucznie obchodzona w świecie (u nas również) setna rocznica jego urodzin lepiej jednak żeby nie była łączona z monodramem Stajni "A teraz Ja". Najpierw dlatego, że nie kadzi Gombrowiczowi, następnie, że czerpie z niego tylko inspirację i tworzy własną formę, na koniec zaś, że wytwarza rzecz jakby Gombrowiczowi wbrew. Jak wiadomo, bardzo kochał on swoje Ja. I monodram "A teraz Ja" niejako przedstawia artystę samo-uwielbionego. Dopóki to jest artysta, pal go sześć. Niech się wdzięczy, niech się puszy, niech sobie nawet lekko z siebie dworuje. "Dostrajam się do was" - mówi na początku. "A teraz ja będę rządził! Ja sam" - wywrzaskuje pośrodku. Od "ja" zaczyna dalej niemal każde zdanie. "Ja odrzucam wszelki porządek,