"Goniec" rozmawia z TADEUSZEM ŁOMNICKIM
Po premierze "Nie-boskiej komedii", która niedawno miała miejsce w warszawskim Teatrze Dramatycznym w rubryczce "Zasłyszane" w "Gońcu Teatralnym" znalazło się wyznanie Anny Seniuk: "Pocałowałam w rękę Tadeusza Łomnickiego. Nawet się nie bronił". Jest to nie tylko sympatyczne i zabawne, ale też dowodzi szczególnej pozycji pana w polskim teatrze. Może już być widziana ironicznie i to jest bardzo dobrze dla mnie; to znaczy, że istnieję. A może i w stosunku do tego przedstawienia to była aluzja: to znaczy, że tam nie, a tutaj facet coś potrafi; dlatego to zrobiła, a ja zgodziłem się z tą opinią. Można i tak tę rzecz interpretować. Czy nie stało się tak, że bardzo wiele osób dostrzegało pana jako aktora przez pryzmat nieszczęsnego małego rycerza i późniejsze pana dokonania budziły tym większe zadziwienie, będąc czymś tak odmiennym, bogatym, zaskakującym... A dlaczego nieszczęsnego? Przecież to nie była zła rola.