Stary aktor o wyglądzie przeciętnego człowieka z ulicy wkracza w pustkę rozleglej jak otchłań budowli teatru (tego, który mieści się w Pałacu Kultury), aby stanąć na przesłuchanie przed reżyserem. Chce dostać rolę, chce jeszcze raz być Otellem bądź błaznem, Arturem Ui, Salierim czy Krappem. Po siedmiu latach izolacji w zakładzie psychiatrycznym Feuerbach zmaga się z lękiem, znerwicowaniem i co chwila eksploduje ekspresją fenomenalnego kunsztu swoich etiud. Ale reżysera-mistrza nie ma w tym teatrze, jest tylko tępy asystent - uosobienie brutalnej logiki pragmatyka. O tę logikę, o okrucieństwo młodego prymitywa rozbijają się nadzieje starego aktora. Tekst Tankruda Dorsta jest scenariuszem na jednego, doskonałego aktora. Na jego kanwie Tadeusz {#os#1012}Łomnicki{/#} dał prawdziwy koncert gry, wielki popis wirtuozerii w operowaniu własnym ciałem traktowanym jak wszechstronny instrument, przez który potrafi wyrazić wszystko. Sam na
Tytuł oryginalny
Ja, Feuerbach
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran Nr 15