- Młodej Polski Polsce trzeba! My musimy wciąż być młodzi! - takim wezwaniem zaczął się sobotni premierowy wieczór w Starym Teatrze, czyli czterogodzinne wędrowanie po trzech krakowskich kabaretach i ich czasach. Najpierw wszyscy musieli pójść schodami w górę, do głównej sali, by zanurzyć się w młodopolski nastrój "Zielonego Balonika" w finezję tekstów Boya-Żeleńskiego, w aurę Młodej Polski. By posłuchać o tej Stefanii, co "choć męża miała filistra, w innych rzeczach była bystra" i o Franiu, który "lubił widzieć u siostrzyczki, jak zdejmuje spódniczki". Po godzinie, w foyer i w sali im. Modrzejewskiej czekał inny świat: kabaretu "Jama Michalikowa" oraz siermiężnych czasów komunizmu, z propagandowymi plakatami i szturmówkami. -Komu kawusię? Gdzie krawacik? Proszę iść i pożyczyć w szatni - dyrygowała przy stolikach kawiarni z lat sześćdziesiątych energiczna i apodyktyczna kelnerka, a jej kolega oferował deficyto
Tytuł oryginalny
Ja ci śrubkę wkręcę w radio, o Leokadio!
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita