"Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
Krzysztof Garbaczewski i Marcin Cecko ustawiają dla dramatu Gombrowicza nową perspektywę. Twórcy kreują inne oblicze Iwony - nie tyle bytu wstrętnego w swojej nieokreśloności, co całkiem konkretnej kobiety, która przemocą zostaje wrzucona w porządek inicjacji seksualnej. Tradycyjnie rozumiana postać stanowi klin wbity w strukturę, prowadząc do jej rozpadu samą swoją obecnością. W tym przypadku to struktura wymusza na Iwonie przemianę, która umożliwi jej wejście w tryby dojrzewania. Parawany kryte szarym papierem odgradzają pole gry. Nad nimi góruje ogromny ekran, transmitujący akcję z zabudowanej przestrzeni. Czasem tylko znad przepierzenia mignie wysięg z przymocowaną doń kamerą. Praktycznie cały dramat rodziny królewskiej rozegra się w ukryciu. Nie można zatem stuprocentowo orzec o obiektywności przedstawienia wydarzeń. Co więcej, bardzo prawdopodobne, że "Iwona..." stanowi zsubiektywizowaną narrację demiurga-samozwańca - księcia Filipa.