STAROMODNE ciotki Iwony chcąc w jednej ze scen sztuki wyszydzić wychowanicę, pytają czemuż to ona nie skacze o tyczce? Wszak inne panienki skaczą. Zabawne, że ten żart sprzed pół wieku - nawiązujący do modnego w czasach, gdy pisany był dramat, usportowienia sfer mających towarzyskie aspiracje, ale groteskowo ów trend wyolbrzymiający (panienki o tyczce wtedy nie skakały) - właśnie teraz doczekał się urealnienia. Przecież od niedawna dopiero tyczka pań jest uznaną oficjalnie dyscypliną sportu. Lecz ten zbieg okoliczności podkreśla też coś odwrotnego, to, iż czas "Iwony, księżniczki Burgunda" jest czasem umownym, konwencjonalnym. W końcu aż pół wieku minęło nim ziścił się ów drobiazg. Czy w związku z tym warto było z "Iwony..." wydobywać elementy, które ją tak doraźnie uwspółcześniają? Na początek rzec trzeba jedno: ten zewnętrzny, współczesny sztafaż spektaklu może się podobać. Oto prolog: krocząc w ryt
Tytuł oryginalny
Iwona w świecie mód
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński Nr 187