"Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza w reż. Magdaleny Miklasz w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Błażej Kusztelski.
Znając preferencje niektórych młodych reżyserów, postanowiłem przed najnowszą premierą w poznańskim Teatrze Nowym zabawić się w zgadywanie, jakimi aluzjami ubogacą "Iwonę" twórcy przedstawienia. Czy tytułowa postać okaże się na przykład muzułmanką na uchodźstwie - wiadomo, nie mówi, bo nie zna języka, odmienna kulturowo i w burce, czyli brzydka - a dwór będzie tą paskudną władzą (wiadomo jaką), uosobieniem konserwatywnej Formy? A druga myśl była taka, że może reżyserka odważy się iść pod prąd i pokaże, że dwór to terror poprawności (wszelakiej), a zatem wszechogarniającej "tolerancji" dla inności, i Iwona poddana zostanie próbie wtłoczenia jej przez "postępową" władzę w "normalność" i "nowoczesność" czyli w Formę najdoskonalszą. Czy to nie sam Gombrowicz pisał: "Mnie liberalizm jako taki nie przeraża, ale mistyfikacja na zbyt wielką skalę tak"? No i poniekąd trafiłem, bowiem według mnie reżyserka Iwona Miklasz wybrał