Trudno przesądzać, czy po włączeniu do stałego repertuaru Opery Narodowej "Iwona, księżniczka Burgunda" wejdzie do polskiego muzycznego krwioobiegu. We wrześniu ubiegłego roku dzieło Zygmunta Krauzego otrzymało kształt sceniczny na scenie Teatru Narodowego w ramach Warszawskiej Jesieni, w czwartek zostało przeniesione na deski Teatru Wielkiego. Oczywiście, pociągnęło to za sobą wiele zmian. Spektakl odbywa się w zupełnie innej przestrzeni, pomysłowo zaaranżowanej na wielkiej scenie, na której siedzą także widzowie. Ponoć od początku tak właśnie realizatorzy wyobrażali sobie prezentację "Iwony", jednak w porównaniu z premierą w Narodowym zmieniło się niewiele. Zyskuje dekoracja Wiesława Olko zawieszona w czarnej pustce, zyskują niektóre rozwiązania reżyserskie Marka Weiss-Grzesińskiego i brzmienie orkiestry (teraz gra orkiestra Teatru Wielkiego, przedtem była to Polska Orkiestra Radiowa). Ale za to głosy śpi
Tytuł oryginalny
Iwona rośnie w mrokach wielkiej sceny
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 29