"Iwona księżniczka Burgunda" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego wyprodukowana przez Centrum Sztuki Studio podczas Warszawskiej Jesieni. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Nowa opera Zygmunta Krauzego "Iwona księżniczka Burgunda" według Witolda Gombrowicza miała swe prawykonanie podczas tegorocznej Warszawskiej Jesieni. Scenicznie najlepszy jest pierwszy akt, prezentujący wszystkich bohaterów tej tragifarsy i zachowujący groteskowy nastrój dzieła. Muzycznie uwagę przykuwa warstwa orkiestrowa, zaskakująca choćby doborem instrumentów (wśród nich akordeon) i współbrzmieniami rodem z niemieckiego ekspresjonizmu. Ważnym walorem opery są bardzo dobrze poprowadzone głosy solistów śpiewaków. Zaskakuje również to, że główna rola Iwony została powierzona aktorce dramatycznej, Kindze Preis, która nie śpiewa, tylko z rzadka wypowiada jakieś słowa. Role śpiewane tym bardziej kontrastują z postacią tytułową i podkreślają jej niezwykłość. Stanowią też ilustrację maksymy, że to, czego nie da się wypowiedzieć, należy zaśpiewać.