"Balladyna" Juliusza Słowackiego w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Teatrze.
Zarysowane przez Pawła Świątka propozycje tropów interpretacyjnych urywają się w połowie drogi, giną w gąszczu biegnącej akcji, prawie wcale nie wybrzmiewają. Stają się tylko ilustracją fabuły, nic właściwie nie dopowiadając. Jesteśmy w świecie po ekologicznej apokalipsie. To śmietnik historii. Nawet jezioro Gopło już wyschło. Wszechobecny jest za to beton, który pokonał naturę. Amfiteatralnie ułożone schody pochłaniają niemal całą przestrzeń sceniczną. Ta kompozycja przywodzi na myśl teatr grecki. Albo salę sejmową. I oba skojarzenia osadzone są w obszarze interpretacyjnych zainteresowań reżysera, Pawła Świątka. Z jednej strony mamy do czynienia z theatronem, widownią, na której jednak rozgrywa się cała akcja. I ten pomysł nie powinien dziwić. Bo - jak to w wypadku dyskusji o przejmowaniu i utrzymaniu władzy w demokracji - w centrum zainteresowania powinien pojawić się populus. "Całość obywateli". Czyli tych, którzy zapeł