Czaszki schną w szafie pracowni, podest czeka na zmontowanie, a aktorzy ćwiczą słowa i gesty. W sobotę premiera sztuki Martina McDonagha "Czaszka z Connemara"
Premiera odbędzie się nie w teatrze, lecz w klubie uniwersyteckim "Kotłownia". - Większość scen rozgrywa się w małym, zapyziałym pubie, więc postanowiliśmy przybliżyć widowni ten klimat w zbliżonej scenerii - wybór miejsca tłumaczy Andrzej Buck, dyrektor teatru. - Poza tym jest to wyjście naprzeciw akademickiej widowni, na której bardzo nam zależy. Główny bohater sztuki zajmuje się pochówkiem. Problem pojawia się w momencie, kiedy z powodu braku miejsca na cmentarzu każą mu wykopywać szczątki w części nekropolii, w której została pochowana także jego żona. Jest to dla niego dosyć kłopotliwe, gdyż od dłuższego czasu we wsi krążą plotki, że nie zginęła ona w wypadku, ale że on ją zamordował. Zielonogórskie przedstawienie jest polską prapremierą. - Fakt, że nikt jeszcze nie wystawił tej sztuki, wcale mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie. Tekst jest napisany w stylu amerykańskim, jak ja to nazywam, czyli między wierszami nie ma zbyt