"Arabska noc" w reż. Andrzeja Majczaka w Studio Teatralne Koło w Warszawie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Tego wieczoru burza przeszła nad Warszawą. Trzaskały grzmoty, woda lała się z nieba, publika w klubie Pruderia nie dopisała. Mimo to aktorzy zagrali dla trójki widzów opowieść o świecie, który pustynnieje, potrzebuje wody i orzeźwienia. A może po prostu odrobiny magii. I oto uwięziony w letniej spiekocie, zamieszkany głównie przez imigrantów, obskurny blok na przedmieściach zmienia się w czarodziejski pałac. Banalne zdarzenia (ktoś utknął w windzie, komuś zatrzasnęły się drzwi, ktoś szedł po schodach na ósme piętro) stają się niemal historiami Szeherezady. Jest chłopak schowany jak dżin w butelce, oblepiona snem naga hurysa czeka na ukochanego. Majczak i jego aktorzy wykreowali hipnotyczny, podskórnie erotyczny klimat popołudnia zawieszonego w letargu. Klubowy spektakl z Pruderii ma w sobie intensywną intymność, wrzuca widza w duszny sen. W minimalnie naszkicowanych sytuacjach najdrobniejszy gest, najmniejsza zmiana intonacji głosu rodzą nieoc