"Kompozycja w słońcu" w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Elżbieta Błaszkiewicz w Dzienniku.
Po kilku minutach oglądania gdyńskiej "Kompozycji w słońcu" czujemy się jak podglądacze. Dzięki autorowi i reżyserowi w jednej osobie Ingmarowi Villqistowi zapominamy, że to teatr. Ciemne, klaustrofobiczne mieszkanie jest jak więzienie. Krzesła widowni otaczają z czterech stron przestrzeń gry. Siedzimy blisko bohaterów dramatu, jakbyśmy byli zamknięci z nimi w jednym pokoju. Żyją tu Trudi i Eugen. Mimo że są dorośli, nigdy nie wychodzili na zewnątrz. Me wiedzą, co to blask słońca, zieleń roślin, szum wiatru. Są półślepi, z braku ruchu często puchną im z nogi. Nazywają siebie dziwoludami. Władczynią tego świata jest pani Maria. Ona decyduje o najdrobniejszych szczegółach ich egzystencji, jest sprawczynią chorej izolacji. A przecież nikt nie ma prawa pozbawiać ludzi wolności. Pani Maria ma powód - popełniła kiedyś grzech. Cierpienie Trudi i Eugena jest częścią kary, jaką sobie wymierzyła. Jest jeszcze Heizig, który próbuje "rozbić