LISTOPADOWA premiera w Teatrze TVP "Dziadów" Mickiewicza, w reż. Jana Englerta, była bodaj najbardziej dyskutowanym spektaklem teatralnym ostatnich sezonów. Tuż po premierze rozlegały się, na ogół, glosy niesmaku i potępienia. Krytycy z gazet i tygodników ogólnopolskich (wyjątkowo chóralnie) uznali spektakl za realizację słabą i niemal kicz. Z drugiej strony odezwały się głosy widzów (zwłaszcza młodych), którym się telewizyjna, efektowna i widowiskowa inscenizacja "Dziadów" bardzo podobała. Do grona widzów dołączyli też krytycy (m.in. na łamach "Kuriera") broniący reżyserii Englerta. Od spektaklu minęło już wiele miesięcy, ale dyskusje na jego temat nie ustają. Przybywa zwłaszcza pochlebnych opinii. Pozwalamy sobie zacytować fragmenty dwóch spośród nich - opublikowanych przez miesięcznik "Teatr" (nr 2) - jako ostatnich już głosów w toczącej się od listopada, m.in. na łamach "Teatru", dyskusji. Bo pochodzą one
Tytuł oryginalny
Intymne radości
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 47