"Wizyta starszej pani" Friedricha Dürrenmatta w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Stanisław Obirek na stronie Studio Opinii.
Nie zawsze warto czytać "co reżyser miał na myśli". Lepiej samemu zobaczyć, co zrobił. Tak też zrobiłem. Skorzystałem z zaproszenia i zobaczyłem premierowy spektakl "Wizyty starszej pani" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie 30 września. Miałem nieodparte wrażenie, że wróciły czasy PRL-u, gdy najmniejsza aluzja do bieżącej rzeczywistości była błyskawicznie wychwytywana przez publiczność. Byłem jej częścią. Od razu wiedzieliśmy, że rozgrywana na scenie fabuła - to tylko teatralny kostium języka mówiącego o tym, co się dzieje poza murami budynków teatralnych. Tak było tym razem. Wiedzieliśmy (a na pewno sporo część publiczności), że to nie mieszkańcy Gnojewa (to rodzinna miejscowość Starszej Pani, która ma otrzymać za cenę życia jednego z nich dwa miliardy dolarów) zaprzedają duszę diabłu, ale my wszyscy wdajemy się w pakt z diabłem. Co więcej potrafimy owo paktowanie nazwać patriotyzmem, umiłowaniem lokalnej kultury, a nawet