Rewolucji nie było, ale przynajmniej pojawiła się jakaś wizja reżyserska, której zdecydowanie zabrakło poprzedniego dnia. Sobociński do Szekspira podchodzi z ogromnym pietyzmem, nie pomijając żadnego szczegółu, co w perspektywie całego spektaklu prowadzi do nadmiernego wydłużenia całości - o spektaklu "Othello" w reż. Macieja Sobocińskiego z Teatru Bagatela w Krakowie prezentowanym podczas Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
W drugim dniu konkursowej części "Interpretacji" Maciej Sobociński zaproponował swoje odczytanie "Othella", którego zrealizował z zespołem krakowskiego Teatru Bagatela. Rewolucji nie było, ale przynajmniej pojawiła się jakaś wizja reżyserska, której zdecydowanie zabrakło poprzedniego dnia. Sobociński do Szekspira podchodzi z ogromnym pietyzmem, nie pomijając żadnego szczegółu, co w perspektywie całego spektaklu prowadzi do nadmiernego wydłużenia całości. Motywem przewijającym się przez całe przedstawienie jest krótka sekwencja, w której Othello nosi martwe ciało Desdemony, nie mogąc się z nim rozstać, mimo iż jeszcze chwilę wcześniej zdolny był odebrać jej życie. W ten sposób już od początku wiadomo, że nie ma ratunku dla Desdemony, wiadomo, że powodowany zazdrością Maur będzie musiał zadać ostateczny cios. Wiadomo też, że wszystko to przede wszystkim z miłości, bo gdyby jej nie kochał, świat znów pogrążyłby się w chaosie. P