EN

11.03.2006 Wersja do druku

Interpretacja szósta

Wydawało się, że Paweł Miśkiewicz jako reżyser wyzwolił się od wpływu Krystiana Lupy, ale jego sceniczna adaptacja "Auto da fe" Eliasa Canettiego pokazuje, jak trudno odciąć pępowinę - z festiwalu Interpretacje w Katowicach dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Miśkiewicz w podobny sposób, jak Lupa, buduje nastrój i operuje magicznym, Vermeerowskim światłem. Co jakiś czas można usłyszeć znane z tego teatru tajemnicze dźwięki, które otwierają okno na inny świat i milkną tak samo nagle, jak się pojawiły. Nie wspomnę już o aktorach, a szczególnie o Iwonie Bielskiej, której Teresa zbudowana jest w niebezpiecznie podobny sposób do Matki Nietzschego z ostatniego aktu "Zaratustry". Najbardziej interesująca w spektaklu Miśkiewicza jest kompozycja. Początek to oczekiwanie na wykład Kiena. W powieści ten erudyta i ekscentryk, doktor sinologii (proponowane mu profesury zawsze odrzucał), nigdy nie pojawiał się na sympozjach naukowych osobiście, czasem jedynie przesyłał tekst. W krakowskim spektaklu Piotr Kien (Jan Peszek) w końcu się zjawia, wyciąga manuskrypt i zaczyna odczytywać swoje dociekania. To fragmenty zbioru esejów Canettiego "Masa i władza", gdzie przedstawiona została wizja społeczeństwa masowego i k

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

11.03.2006

Realizacje repertuarowe
Festiwale