Gdyby dni tygodnia były uczniami z amerykańskiego filmu o licealistach, poniedziałek byłby tym przerośniętym chłopem, który prędzej czy później dopadnie głównego bohatera, przyciśnie go do ściany i zabierze mu kanapki. Zamiast z nim walczyć, lepiej wykorzystać jego energię.
Pamiętają państwo jeszcze, jak Madonna przekonywała fanów, że koronawirus to "wielki wyrównywacz"? Ja usilnie staram się zapomnieć, ale co jakiś czas to stwierdzenie do mnie wraca - na ogół, gdy widzę zdjęcia szczęśliwych posiadaczy ogrodów i tarasów, a potem wgapiam się w moją namiastkę balkonu, zastanawiając się, jak długo dam radę opalać się na stojąco. Nie da się jednak ukryć, że pandemia kilka rzeczy przewartościowała. I nie chodzi tylko o nagłą potrzebę posiadania kilku paczek drożdży i papieru toaletowego. Jeszcze dwa miesiące temu fakt, że mieszkam ze współlokatorem, nie budził zazdrości, teraz dodatkowa osoba w mieszkaniu jest na wagę złota. Podobnie jak umiejętność samodzielnego podcięcia sobie grzywki. Szczęśliwa izolacja w pokoju z aneksem. Pod warunkiem, że nie ma dzieci Dopiero w ten weekend dotarło do mnie, że poszczęściło mi się jeszcze pod jednym względem: na najbliższe miesiące miałam wyjątkowo ma�