Nim Graham Greene spróbował swoich sil jako dramaturg, był już wziętym powieściopisarzem, co oczywiście toruje drogi, ale jednocześnie obarcza zestawieniami z poprzednią twórczością. Tymczasem nie za każdym razem pisarz ma równie dużo do powiedzenia. Komedia "Ustępliwy kochanek" robi wrażenie "ulgowego" dzieła, jakie mogło się przydarzyć nawet autorowi "Mocy i chwały". Zakrawa wyraźnie na utwór pisany bardziej dla kasy niż dla rozwikłania problemów. Bo jakiejże to myśli przewodniej możemy się dosłuchać w tej salonowej komedii o trójkącie małżeńskim? Że niby trwałość rodziny jest ważniejsza niż czystość związku? Zaiste nie rewelacja w świecie mieszczańskim. Od komedii charakterów do zwykłych bulwarowych komedyjek wiele nie tylko orłów, ale i wróbli dramatopisarskich o tym już ćwierkało w niejednym kraju i w niejednej epoce. Tak jak sztuka jest napisana - "ulgowo" i my ją możemy strawić: wakacyjnie, dla zabaw
Tytuł oryginalny
Intermezzo salonowe
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 153