Nazwisko Janusza Głowackiego sygnuje we współczesnej literaturze ironiczne spojrzenie na istotę tego, co zwykło się nazywać stosunkom międzyludzkimi. Choć powiedziane to jest nie wprost - w prozie Głowackiego naczelnym tematem jest sprawa zasad, a raczej ich zaniku w wielu sytuacjach, gdy do osiągnięcia jest doraźny intratny cel. O tym też traktuje sztuka pióra Janusza Głowackiego "Kopciuch". Przed kilkoma dnami na scenie szczecińskiego Teatru Współczesnego odbyła się jej prapremiera. - Czy jest pan zadowolony z tej pierwszej realizacji swojej sztuki? - Bardzo. Ciekaw byłem, jak wyjdzie robienie kina w teatrze. Punktem wyjściowym sztuk stało się zakończenie filmu "Psychodrama", który robiliśmy z Markiem Piwowskim. Wydaje mi się, że "Kopciuch" się sprawdza na scenę. Z reżyserem, Andrzejem Chrzanowskim, dopisaliśmy jedną scenę: sądzę, że to już będzie ostateczna wersja. - Jest pan nadal członkiem zespołu "Kultury"? - Tak. Dziennikarstwo, fe
Tytuł oryginalny
Interesują mnie wartości moralne - mówi autor "Kopciucha"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 236