"Wstyd" Marka Modzelewskiego w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Współczesnym w Warszawie i "Letnicy" Maksima Gorkiego w reż. Macieja Prusa w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Długi staż pisania o teatrze owocuje też długą pamięcią. Z początkiem lat siedemdziesiątych XX w., w apogeum popularności Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego, większości przedstawień towarzyszyła czerń na ścianach i płonące na podłodze świeczki. Później, po świetnym przedstawieniu Macieja Prusa "Jan Karol Maciej Wścieklica" Witkacego, jako tło wydarzeń po scenach wędrowała nieheblowana deska. Dziś obejrzenie spektaklu bez projekcji wideo, prompterów i golasów, zwłaszcza płci męskiej, graniczy z cudem. To obowiązkowe rekwizyty nowoczesności. Ich brak należy zatem mocno podkreślić. Z uznaniem, ponieważ istnieją jeszcze zwolennicy teatru, w którym myśli autora nie są zastępowane dziwacznymi pomysłami reżyserów, aktorzy są ludźmi z krwi i kości, a nie zombie czy cyborgami. "Wstyd" napisał lekarz, specjalista w zakresie radiologii i diagnostyki obrazowej, po godzinach pracy dramaturg, specjalność - komedie. Zaczynał w założony