"Tango" Michała Dobrzyńskiego wg Sławomira Mrożka w reż. Macieja Wojtyszki, koprodukcja Opery Bałtyckiej i Warszawskiej Opery Kameralnej. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Przez większą część przedstawienia jest autentycznie zabawnie, w finale raptem robi się upiornie. Czyli tak jak w pierwowzorze. W miniony weekend publiczność w Operze Bałtyckiej mogła poznać operę "Tango" Michała Dobrzyńskiego. "Pierwowzorem" jest oczywiście "Tango" Sławomira Mrożka, jeden z klasycznych tekstów dwudziestowiecznej dramaturgii. Mrożek w "Tangu" stworzył błyskotliwą syntezę historii minionego stulecia. Brak jakiejś scalającej świat idei, do której, mimo komiczno-dramatycznych usiłowań Artura, głównego bohatera, nie można już powrócić, prowadzi do tego, że nad tym światem zapanowuje prostacka naga siła, uosabiana przez Edka, najpierw służącego, a na koniec pana w rodzinnym domu, w którym ta historia się rozgrywa. Michał Dobrzyński, młody (rocznik 1980) polski kompozytor zapewne "Tango" "przerabiał" na lekcjach polskiego w liceum, ale po opracowanym przez niego libretcie widać, że na tych lekcjach naprawdę uważał... Oper