Mała scena Teatru Dramatycznego w Elblągu, mieszcząca zaledwie kilkadziesiąt osób, stwarza atmosferę zamknięcia, izolacji. Daje to doskonały efekt w przedstawieniach wykorzystujących klimat napięcia. Bliskość fizyczna angażuje widownię, wymaga od aktora poświęcenia swojej prywatności. Taka właśnie atmosfera została już wykorzystana, m. in. w "Czapie" Krasińskiego. Teraz współgra w najnowszej polskiej prapremierze - "Sowach" Grzegorza Walczaka. W programie czytamy, że sztuka oparta jest na faktach opowiedzianych przez Krzysztofa Kąkolewskiego w reportażu "Niedługa i nieciekawa historia dwóch staruszek". Przedstawienie (jak i sztuka) jest niezwykle okrutne, wyreżyserowane przez Zbigniewa Samogranickiego w sposób ostry, gwałtowny. Napięcie narasta, sytuacje zwyczajne przemieniają się w koszmar. Bardzo emocjonalnie prowadzi rolę Felicji Ludmiła Legut, nie oszczędzając zresztą bohaterki. Ta właśnie interpretacja zmienia wymowę
Tytuł oryginalny
Instynkt życia i śmierci
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 14