- Nie mam już tak wielu złudzeń jak Ewa, która pozostała poza wiekiem, jest niemetrykalna i wciąż pełna entuzjazmu do życia i ludzi - mówi Jagoda Ignaczak, autorka biografii Ewy Wycichowskiej, wybitnej tancerki i choreografki.
Anna Kochnowicz-Kann: Zastanawiam się, czy książkę o Ewie mógłby napisać ktoś inny? Jagoda Ignaczak: Pewnie mógłby, ale byłoby mu trochę trudniej, bo ja nie musiałam się dowiadywać, jak Ewa tańczy, jakim jest choreografem, dyrektorem, pedagogiem, profesorem, człowiekiem. Wszystko to znam z autopsji. Pracowałyśmy razem 30 lat, przyjaźnimy się jeszcze dłużej... Jak to się zaczęło? J.I.: Ewę podziwiałam najpierw jako widz Teatru Wielkiego w Łodzi. Byłam jej fanką. Pracując w Zakładzie Dramatu i Teatru Uniwersytetu Łódzkiego, zajęłam się tańcem w rozumieniu akademickim. Wtedy wiedzę czerpało się głównie z oglądania spektakli i rozmów z tancerzami, choreografami, publikacji było niewiele. Moim przyjacielem był ówczesny kierownik literacki Teatru Wielkiego w Łodzi i ja ciągle mu marudziłam, że muszę poznać "Wyci" - bo tak się o Ewie mówiło - no i któregoś razu, podczas przerwy w próbie, po prostu nas sobie przedstawił. Zacz�