EN

17.11.2015 Wersja do druku

Inscenizacja, która uchybia dumie Polaków

W ubiegłą niedzielę w Teatrze Wielkim Operze Narodowej odbyła się premiera "Strasznego dworu" w reżyserii Brytyjczyka Davida Pountneya. Reżyser przyznał bezceremonialnie przed premierą, że ze "Strasznego dworu" rozumie niewiele. Jego przedstawienie boleśnie to oddało - pisze Alicja Węgorzewska w Gazecie Polskiej Codziennie.

"Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w tej interpretacji pełen jest niekonsekwencji inscenizacyjnej. Clown w mazurze Dwór w pierwszym akcie to schody, stół i miniatura domu. Brak tu elegancji i szlachetności polskiego dworu. Niczym tej biedy nie tłumaczy rozmach zastępów lokai w czerwonych liberiach z białymi peruczkami w akcie drugim. Mamy tu lisie futra i czepek Cześnikowej, charakterystyczny dla lat 20., oraz osadzony w tradycji kontusz Miecznika. Niezrozumiały w formie jest słynny mazur, który w zamierzeniu reżysera miał być kombinacją przeszłości i nowoczesności. W efekcie ową przeszłość ma reprezentować sześć tradycyjnych, ubranych w biało-czerwone kostiumy par (niewiele jak na przeogromną scenę Teatru Wielkiego Opery Narodowej). Nowoczesność mieli, jak rozumiem, oddać fikający tancerze w ubrankach z pomponikami, charakterystycznych dla clownów z cyrku. W tej reżyserskiej wizji naszego pięknego, narodowego tańca nie zabrakło też...

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Inscenizacja, która uchybia dumie Polaków

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Polska Codziennie nr 266/14.11

Autor:

Alicja Węgorzewska

Data:

17.11.2015

Realizacje repertuarowe