Każda epoka ma takie "Wyzwolenie" na jakie zasługuje. Inscenizacja arcy-dramatu Wyspiańskiego, wystawiona na scenie Starego Teatru przez Mikołaja Grabowskiego, jest całkowicie pozbawiona patosu. Jest zwyczajna, wyszarzała, wypalona. Nie wzywa do czynu, nie budzi nadziei. Spektakl jest taki, jak świat, w którym powstał. Jego bohaterowie są tacy, jak my. To bynajmniej nie zarzut pod adresem reżysera. To tylko diagnoza. Aż diagnoza. Dzisiejsza Polska opisana przez Wyspiańskiego-Grabowskiego jest nijaka. Maski, z którymi rozmawia Konrad w II akcie to zwykli współcześni ludzie z ulicy. Wypowiadają swoje kwestie, bo po to zostały napisane, widać jednak, że niczego od Konrada nie oczekują. Mówią bez przekonania - do niczego go nie namawiają, do niczego nie zniechęcają, niczego odeń nie żądają. Co najwyżej wznoszą się na poziom gazetowej publicystyki, do której ani mówiący, ani słuchający, nie przywiązuje żadnej wagi. Dzisiejsza Polska w tyin spektak
Tytuł oryginalny
Innego Wyzwolenia nie będzie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 127