Przed trzydziestu laty "Tango" Mrożka było naszym największym teatralnym olśnieniem. Jakże inteligentnie napisana sztuka i jak wielowarstwowa w swym odbiorze. Czegóż to nie doszukiwaliśmy się w niej wówczas - i modelu kulturowego historii, i polemiki z narodową tradycją, aktualnej satyry politycznej, i dramatu rodzinnego... Czymże jednak dzisiaj jest "Tango" i jak brzmi teraz ze sceny? Na sobotniej kaliskiej premierze nie pojawił się co prawda autor, wciąż porządkujący po przeprowadzce z Meksyku swe nowe krakowskie domowstwo, zjawiło się natomiast wielu gości z kraju. A przede wszystkim członkowie komisji ministerialnego konkursu na wystawienie polskiej sztuki współczesnej. I wszyscy chyba tak jak i oni ciekawi byli tego co dzisiaj ma nam do powiedzenia Mrożek z 1965 roku. Pierwsza część spektaklu przyniosła raczej rozczarowanie. Absurd sytuacji mrożkowskich gdzieś zniknął. Groteska została stonowana, a i metaforyka wydała się nazbyt oczywista
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 281