Tegoroczny festiwal Demoludy zmienia charakter. Z Monika Kozłowską, selekcjonerką spektakli zagranicznych festiwalu, rozmawiamy o jego nowej koncepcji - jako miejsca prezentacji lokalnych opowieści z różnych stron świata. Łukasz Czarnecki-Pacyński w Gazecie Olsztyńskiej.
Festiwal Demoludy ma podtytuł: "Opowiadamy Warmię", jakkolwiek za dużo tej Warmii raczej tam nie ma. - Ten podtytuł jest punktem wyjścia. Chcemy przyjrzeć się, w jaki sposób teatry z innych miast Polski oraz z innych krajów opowiadają różne swoje, lokalne historie. My, mieszkańcy Warmii, "opowiadamy Warmię", naszą ziemię ojczystą, a każdy z tych teatrów przybyłych z daleka opowiada o swojej ziemi ojczystej. Będzie na przykład "Zagłada domu Usherów" Edgara Alana Poego, przełożona jednak na realia roku 1938 - czasu wkroczenia Wehrmachtu do czeskich Sudetów. Spektakl pokaże teatr o niezwykłej nazwie: "Depresivni deti toużi po penach", czyli "Depresyjne dzieci pragną pieniędzy". - To praski teatr awangardowy, który powstał z inicjatywy młodych ludzi, poszukujących innego oblicza teatru i próbujących połączyć w swojej pracy różne formy wypowiedzi artystycznej. Już sama nazwa teatru sugeruje, że odbiegają od tak zwanego kanonu teatralnego.