Poszukiwania repertuarowe, wprowadzanie do repertuaru nowych autorów, a także "odkrywanie" zapomnianych czy przeoczonych, czy może odtrąconych utworów autorów dawnych - jest świętym prawem kierownika literackiego każdego teatru i jego atutem (jeżeli tego prawa nie nadużywa, bo i to się może zdarzyć). Znamy "odkrywcze" i "wskrzesicielskie" sukcesy Hebanowskiego, pamiętamy jak mocną niespodzianką repertuarową były "Termopile polskie" Micińskiego lub "Ruchome piaski" Choynowskiego albo uczony Renan w roli dramatopisarza. A poszerzenie repertuaru o mniej spopularyzowane sztuki Vegi, Shawa czy naszego Szaniawskiego! Albo ukazywanie na scenie "całego" Czechowa! Przykłady tego typu można by mnożyć. A czy nie było światową rewelacją przedstawienie w reżyserii Petera Brooka "Tytusa Andronikusa", sztuki wprawdzie Szekspira, ale uważanej za nie do oglądania przez współczesnych widzów! Mam z ostatnich tygodni teatrów warszawskich przykład zarówno premiery p
Tytuł oryginalny
Inicjatywy udane
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 20