Zaczął się ten sezon blado. Ale w końcu, niczego innego się nie spodziewano. Spór tedy o zasadność wyboru dwóch pierwszych pozycji repertuarowych, o to, czy wzięte zostały one z kanonu teatralnego, czy też z kanonu lektur szkolnych - można sobie podarować. Bo mogło wcale nie być ani premiery "Antygony" Sofoklesa ani "Zemsty" Fredry, ani niczego innego. Premiera "Antygony" towarzyszyła XXI Rzeszowskim Spotkaniom Teatralnym. Właśnie: towarzyszyła... Skromniutko, na małej scenie, gdy już opadły z karnetowej publiczności emocje, po plebiscycie na najlepsze przedstawienie i kreacje. Jakby się gospodarze wstydzili swojej pracy... No cóż, nie umywało się to przedstawienie do warszawskiego "Skiza", do baletu Drzewieckiego, do monodramu Nowaka. Ale nie wszystko na tych Spotkaniach było "Skizem" czy teatrem tańca; niektórzy goście przywieźli wszak banał, teatralną tandetę. Rzeszowska "Antygona" nie musiała być w tym towarzystwie najgorszym przedstawień
Tytuł oryginalny
Inauguracja p.o. sezonu
Źródło:
Materiał nadesłany
Profile Nr 1