Jak różnie grano Fredrę na przestrzeni dziejów teatru polskiego. Jak dziwne tym głębokim aczkolwiek niestatecznym myślom od stu pięćdziesięciu lat nadawano aktualne znaczenie. Modrzejewska była w "Ślubach panieńskich" Anielką z warkoczem blond prawie do samej ziemi; a komedie pana hrabiego Aleksandra Fredry grywało się jako salonowe farsy. Jak pisze w "Obrachunkach fredrowskich" Boy, za czasów Tadeusza Pawlikowskiego zaczęto grać tę komedię stylowo, w empirowej scenografii. W tym okresie pojawiają się na scenie: Gucio, Albin i Papkin z przylepionym uśmiechem błaznów, są wzbudzającymi litość rozkapryszonymi i zmanierowanymi bawidamkami. Już przed wybuchem ostatniej wojny Jaracz zrywa z tą konwencją i oto ukazuje nam galerię postaci fredrowskich - przemienionych w odbrązowionej scenerii. Przejrzałem kilkanaście recenzji ze sztuk Fredry wyreżyserowanych w teatrze na Powiślu. Ileż w nich napaści uczonych fredrologów na Bogu ducha winnego Jaracza. J
Tytuł oryginalny
Improwizacje z Fredry
Źródło:
Materiał nadesłany
Za i przeciw nr 31