"Tym właśnie powinien być teatr, podłogą z desek rzuconą z dumną beztroską na dwa kozły, jak za czasów Moliere'a, i drżącą pod stopami porywczej młodości, która na nią wbiega -" pisał w 1916 roku Paul Claudel do Jacquesa Copeau w podziękowaniu za wystawienie "Zamiany". W duchu podobnie "ubogiej" wizji teatru - surowej, a jednak nie pozbawionej rozmachu i porywczości - zainscenizował trzecią część "Dziadów" Konrad {#os#6236}Swinarski{/#} w Starym Teatrze w Krakowie: rzucił ponad fotelami drewniany pomost biegnący środkiem widowni ze sceny aż do ostatniego rzędu oraz dwa mniejsze poprzeczne trapy. Na ten podest najpierw wbiega w taneczno-pijackich podrygach Chór Młodzieńców i śpiewa z przytupem: "Nie łam swych rączek, niewiasto młoda", piosenkę wyjętą z "Dziadów. Widowiska" (tak kończy się część kowieńsko-wileńska w inscenizacji Swinarskiego). Wkrótce miejsce młodych, rozochoconych wieśniaków zajmą na pode
Tytuł oryginalny
Improwizacja dla nieufnych i zadufanych
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog Nr 5