Improwizacja to przepiękna podróż w nieznane... Rozmowa z Alanem Pakoszem z AD HOC, dyrektorem artystycznym ImproFestu.
Marta Gruszecka: Publiczność podaje hasło "Kraków". Jak zaimprowizujesz? Alan Pakosz: Bardzo możliwe, że scena rozpoczęłaby się w którymś ze znanych krakowskich miejsc, takich jak Rynek, Wawel albo dotyczyłaby jakiegoś z popularnych obecnie tematów - na przykład smogu... Być może byłaby to historia znanych krakowskich postaci - hejnalisty albo sprzedawcy precelków. Najpiękniejsze jest to, że nie mam pojęcia, co bym zrobił! Wyszedłbym na scenę, usłyszał "Kraków" i zaczął improwizować... Jak zaczęła się twoja przygoda z improwizacją sceniczną? - Dość niepozornie i naturalnie. Działałem w różnych grupach teatralnych, potem w teatrze, następnie pojawił się w moim życiu kabaret i - jak się okazało - do improwizacji został już tylko jeden krok. Po raz pierwszy stawiłem czoła improwizowanym scenom prawie dziewięć lat temu. Pamiętasz najtrudniejsze słowo, do którego musiałeś zaimprowizować? - Kiedyś graliśmy spektak