Logo
16.12.2005 Wersja do druku

Imprezy artystyczne dla cudzoziemców

Goście, którzy nie znają polskiego, mają do dyspozycji dziesięć oper, dziesięć filharmonii, siedem teatrów muzycznych, niezliczoną ilość teatrów tańca, koncertów, muzeów, galerii i zabytków architektonicznych. Aby do nich dotrzeć, trzeba jednak przedrzeć się przez gąszcz internetu, a właściwie tzw. między-sieci, gdzie nadal obowiązuje zasada "o nas, po naszemu" - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Przystojny hydraulik i ponętna pielęgniarka prężą się na plakatach, by przyciągnąć do Polski turystów. Ale jeśli im się uda? Czy polskie instytucje kultury są gotowe na obcokrajowców, którzy nie znają polskiego, a jednak chcą uczestniczyć w naszym życiu kulturalnym? Kiedy Sting śpiewał, jak obco czuje się jako Anglik w Nowym Jorku, niewielka społeczność polskich "expats" (czyli Brytyjczyków żyjących poza królestwem) pokładała się ze śmiechu. No bo co to za problem, że ktoś woli herbatę, a nie kawę, skoro w wielu kawiarniach nie jest w stanie zmówić ani jednego, ani drugiego? Przyznać trzeba, że znajomość angielskiego w ostatnich latach się poprawiła. Na ulicach, w radiu, w telewizyjnych reklamach atakują angielskie napisy. Czy podobne zmiany zaszły także w kulturze? Oferta wydaje się szeroka. Ale po bliższym oglądzie razi jednorodnością. - Od kilkunastu lat chodzimy tylko do kina, tylko na angielskie i amerykańskie filmy - żali si�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Polskie atrakcje kulturalne dla obcokrajowców

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 292/16.12

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

16.12.2005