"Neron" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Agata M. Skrzypek w portalu e-splot.pl.
Wiktor Rubin i Jola Janiczak po raz kolejny testują granice i sens aktywnego udziału publiczności w spektaklu. Tym razem już nie tylko zapraszają widzów do opuszczenia bezpiecznych miejsc w fotelach. Oddają do ich dyspozycji przestrzeń sceny, częściowo uzależniają od nich przebieg i całokształt każdego ze spektakli, a uczestnictwo (wielu!) osób z widowni na stałe wpisze się do archiwum kolejnych pokazów. Można zaobserwować jedną nowość, mianowicie - dotychczas na scenę zapraszani byli widzowie w ogóle, jako grupa, jako kolektywna siła manifestująca. Dyskutowaliśmy o niewykorzystanym potencjale tego gestu przy okazji "Żon stanu, dziwek rewolucji, a może i uczonych białogłowych", trochę mniej przejęliśmy się wspólnym jedzeniem grochówki na tyłach teatru w "Vernonie Subuteksie". Tym razem partycypacja widza w spektaklu pozornie nie generowała żadnych dodatkowych, społecznych znaczeń. Dlaczego pozornie? O tym za chwilę. Tym razem zaproszeni do