Rzecz nie w tym, że Słobodzianek został dyrektorem Dramatycznego, ani nawet w trybie dokonania wyboru. Rzecz w bezprecedensowej decyzji władz miasta Warszawy, oddającej jednemu człowiekowi w ręce kilka instytucji, specjalnie na tę potrzebę łączonych w jeden kombinat - pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Kilka tygodni temu środowisko ludzi teatru zjednoczyło się pod apelem "Teatr nie jest produktem / widz nie jest klientem", odczytywanym podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych. Impulsem była decyzja dolnośląskich radnych o odwołaniu dyrektorów teatrów i powołaniu na ich miejsce menedżerów - decyzja, z której władze miejskie wkrótce się wycofały. Drugim impulsem była niepewna sytuacja w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, gdzie nie przedłużono umowy z obecnym dyrektorem Pawłem Miśkiewiczem, za wzór dobrego zarządzania teatrem stawiając przykład scen rozrywkowych. Środowisko zjednoczyło się zatem przede wszystkim w obliczu zagrożenia komercjalizacją teatru artystycznego, przykładania doń miar wyłącznie ekonomicznych jako rezultatu niekompetencji władz. "Żądamy więc szerokich, systematycznych konsultacji ze środowiskiem twórców teatru, żądamy debaty o finansowaniu teatrów w Polsce prowadzonej z perspektywy innej niż perspektywa zysku. Teatr ni