"Immanuel Kant" Leszka Możdżera w reż. Jerzego Lacha na Festiwalu Oper Współczesnych+ we Wrocławiu. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
W swym operowym wrocławskim debiucie Leszek Możdżer zaprasza widzów do intrygującej gry. Uprzedzić wszakże trzeba, że na "Immanuela Kanta" do Opery Wrocławskiej nie należy przychodzić tak sobie, z marszu. Nie zobaczymy prostej, tradycyjnej opowieści operowej o tym, jak kochają się sopran z tenorem, a podstępny baryton staje na drodze wiodącej ku szczęściu. Leszek Możdżer uruchomił swą nieposkromioną wyobraźnię muzyczną, znaną z poczynań jazzowych, oddając ją na usługi powikłanego tekstu Thomasa Bernharda. Austriacki dramaturg zasłużenie zdobył uznanie, ale nie jest autorem łatwym do inscenizacji. W Polsce przez gąszcz znaczeniowy jego sztuk znakomicie przebija się Krystian Lupa. Pomysł wszakże, by z jednej z nich uczynić libretto, wydaje się pozornie karkołomny. Bohater tej opery, słynny filozof, płynie do Ameryki, by poddać się operacji wzroku. Kant, jak wiadomo, przez całe życie nie opuścił Królewca, ale Bernhard umieścił