Brak ambicji, apatia i niemożność działania - to wszystko układa się w jedną spójną osobowościową całość, kreśląc krajobraz współczesnego pokolenia trzydziestolatków, którzy niezadowoleni z życia próbują stworzyć dookoła siebie tylko jego atrapę. - o spektaklu "Udając ofiarę" w reż. Andrzeja Bubienia w Teatrze Ludowym w Krakowie pisze Magda Agnieszka Jasińska z Nowej Siły Krytycznej.
"Udając ofiarę" w reżyserii Andrzeja Bubienia swoją konstrukcją przypomina przygodową grę komputerową. Jednolity podkład muzyczny, dziwnie niepokojący jak w "Twin Peaks" Lyncha i Frosta. "Zatrzymani" bohaterowie, mówiący najczęściej twarzą do widza. Odgłosy pluskającej wody. Śledztwo. Rekonstrukcja wydarzeń. Główny bohater udający trupa. To wszystko sprawia, że spektakl swą atmosferą, pozorną absurdalnością wydarzeń, postaciami nawet nie tyle schematycznymi, co charakterystycznymi oraz "spowolnioną" grą aktorską przypomina kultowego Broken Sword'a albo Hopkinsa FBI. Nie ma tu jednak miejsca na samodzielne zbieranie przedmiotów i możliwość ingerowania w akcję. Delikatnie zarysowana problematyka dramatu braci Presniakowów - utworu, na podstawie którego powstała najnowsza premiera Teatru Ludowego - rozmywa się w tafli wody, która jest ważnym elementem scenografii. Wala to chłopak, który boi się żyć. Co więcej: nie wie, jak żyć. Wykszta�