Urządziliśmy swojego czasu festiwal polskich sztuk współczesnych. Dorobek był słaby, a dramaturdzy albo "przejadłszy się" współczesną tematyką, albo może czując niedostatek twórczy (sztukom pisanym według z góry narzuconych założeń musiało być daleko do doskonałości - cofnęli się raptownie w przeszłość, po tematy historyczne. Stąd "Król i aktor" Brandstaettera, "Droga do Czarnolasu" Maliszewskiego, czy "Polacy nie gęsi", Morstina. Była to jakby gremialna ucieczka od problemów teraźniejszości, drażliwych, a tym samym dla autora kłopotliwych). Na tle tamtych sztuk historycznych - nowa sztuka Jerzego Broszkiewicza pod tytułem "Imiona władzy" (prapremiera odbyła się ostatnio w Teatrze Dramatycznym) stanowi ciekawe zjawisko w polskiej twórczości dramatycznej, nosi znamiona przełomu, jaki się dokonał. Ten utwór dramatyczny, złożony z trzech jednoaktówek, pokazany jest w trzech różnych epokach historycznych - od antycznego Rzymu,
6.10.1957
Wersja do druku