EN

13.10.2014 Wersja do druku

Ile jest warta odwaga?

Świeżo po teatralnym Festiwalu Prapremier jako gorliwy widz czuję się kulturalnie wyedukowany i moralnie wyzwolony. Parę miesięcy temu, gdy na bydgoskiej premierze "Trędowatej" ujrzałem ordynata Michorowskiego swobodnie paradującego po scenie w stroju Adama, w swej prostoduszności uznałem to za barbarzyński wybryk reżysera. Dziś już wiem, że to nie wybryk ni eksces, jeno prąd intelektualny, który kopie jak narodowa scena długa i szeroka - pisze Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.

Nasz bydgoski ordynat okazuje się zresztą bardzo powściągliwy w prezentacji pełnego instrumentarium aktorskiej ekspresji. Taki Broniewski na przykład w gdańskim spektaklu o dramacie łamanego kołem historii poety - ten to się dopiero nawywijał swym instrumentem przed publicznością. I nic w tym być nie mogło miłego czy podniecającego, bo poza tym aktor prezentował sporą nadwagę oraz mowę ciała alkoholika w stanie bliskim delirium tremens. Nawiasem mówiąc, desperacja okazała się aktem intratnym. Wcielający się w strzęp wielkiego poety proletariatu Robert Ninkiewicz zgarnął za tę rolę indywidualną nagrodę, wyrażoną okrągłą sumką czterech tysięcy złotych. Już następnego wieczoru po spektaklu "Broniewskiego" wyczyn Ninkiewicza na krzyżu Virtuti Militari (tak rzeczywiście wyglądała scenografia) przyćmił krakus z Narodowego Starego Teatru. Tego samego, który pod rządami Lucyfera Jana Klaty jest powodem konfuzji i sromoty krakowskich rajców

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ile jest warta odwaga?

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Bydgoski nr 236/10.10

Autor:

Jarosław Reszka

Data:

13.10.2014