Do historii naszego teatru, a właściwie już jego legendy przeszła prapremiera "Warszawianki" Stanisława Wyspiańskiego (1898 r., Kraków), a z niej scena ze Starym Wiarusem - grał go wówczas jak i wielokrotnie później Ludwik Solski - który bez słowa, niby widmo jakieś, symbol przegranej i zagłady przesuwał się przez scenę. Sceniczna prezentacja "Warszawianki", tej "pieśni z roku 1831", jak ją nazwał sam poeta, była zarazem teatralnym debiutem późniejszego twórcy "Wesela". Temat powstania listopadowego, tragedii narodu, jaka się wówczas rozegrała, długo nurtował Wyspiańskiego. Już w 1893 roku, jeszcze wtedy gdy w opinii powszechnej był tylko i wyłącznie malarzem, donosił z Paryża o zamyśle podjęcia w dziele literackim tych spraw. Lata najbliższe przyniosły pierwsze jego sztuki, ale spośród nich właśnie "Warszawianka" ujrzała najwcześniej deski sceny. Została przyjęta przychylnie, a rychło doceniono jej piękno i wielkość. Gdy w 1901 r
Źródło:
Materiał nadesłany
"Radio i telewizja" nr 28