Czy teatr powinien dawać gotowe odpowiedzi i co to znaczy, jeżeli wychodzimy z niego z pustymi rękami? - te pytania zdominowały piątkową dyskusję w Laboratorium Dramatu, na którą zaproszono Sławomira Sierakowskiego. Pisze Katarzyna Zielińska z Nowej Siły Krytycznej.
"Nudzę się, a co u ciebie? - Młodość jako kłopot dla wszystkich" - takim tytułem objęto dwa pokazane w szóstym dniu przeglądu spektakle: "Urojenia" Pawła Jurka w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego i "Sztukę mięsa" Jacka Papisa w reżyserii Krzysztofa Jaworskiego. O młodości jednak niemal nie rozmawiano. Najważniejsze były dwie kwestie: imperatyw autentyczności i wyzwolenia, który stał się kołem zamachowym zniewolenia przez konsumpcję - oraz poczucie Sierakowskiego, że obydwa spektakle pozostawiły go z "pustymi rękami". Krzysztof Jaworski co i rusz dopytywał się, co to znaczy, natomiast Tadeusz Słobodzianek dowodził, dlaczego tak powiedzieć nie można. Sierakowski rozpoczął od określenia sieci komunikacyjnej w "Urojeniach" jako podrobionej przez media, narzucające ludziom konsumpcję, wyzwolenie i indywidualizm - co prowadzi do przesytu nadmiarem dóbr, zniewolenia i produkcji "standaryzowanych indywidualistów", różniących się od siebie tylko ro