Sobotnia dyskusja na II Przeglądzie Laboratorium Dramatu zostawiła wszystkie inne w tyle pod względem... ilości pustosłowia i wypowiedzianych banałów. Na szczęście niedzielna zatarła złe wrażenie. Pisze Katarzyna Zielińska z Nowej Siły Krytycznej.
Choć w siódmym dniu Przeglądu pokazano dwa spektakle - "O matko i córko!" Roberta Bolesto w reżyserii Bogny Podbielskiej i "Tiramisu" Joanny Owsianko w reżyserii Aldony Figury - to dyskutowano przede wszystkim o tym drugim, mającym dużo większą publiczność. A padały konstatacje głębokie: że, jak świat światem, ludzie płacą straszną cenę za dostosowywanie się do rzeczywistości, kryjąc przed nią swe pokancerowane wnętrza, że "Tiramisu" przedstawia zakłamanie życia pozornie udanego, straszliwą samotność kobiet, które mówią swe monologi nie wiadomo do kogo Celowała w tych konstatacjach zwłaszcza siedząca na widowni psychoterapeutka. "Ludzie piszą do mnie, że nikt ich nie rozumie, to ja ich pytam, a kogo ty rozumiesz? Nikt nas nie słucha, ale i my nikogo nie słuchamy". "Pomysł, żeby być z samym sobą, jest pomysłem XX wieku; nareszcie zwykły człowiek z ulicy zastanawia się, kim jest". "Scena z wąchaniem perfum była cudowna i metaforyczna".